Łowca wrażeń. Wspomnienie w siedemnastą rocznicę śmierci doktora H. S. Thompsona (część I)

Na oddalonej od wielkich miast farmie 20 lutego 2005 roku odszedł jeden z największych krytyków upadku idei „amerykańskiego snu” (demokracja, wolność, równe szanse). Człowiek, który swym życiem udowodnił, że powiedzenie „chcieć to móc” wcale nie musi być utartym sloganem. Bez wykształcenia, pieniędzy i branżowych znajomości , za to żądny wrażeń i ciekawy świata – taki był twórca reportażu Gonzo, wywodzącego się z amerykańskiego stylu Nowego Dziennikarstwa.

Hunter Stockton Thompson urodził się 18 lipca 1937 roku w Louisville w stanie Kentucky; w którym – co okaże się dla naszego bohatera ważne nieco później – od końca XIX wieku organizuje się gonitwę konną Kentucky Derby. Był jednym z trzech synów Virginii (bibliotekarki) oraz Jacka (doradcy ubezpieczeniowego), który zmarł, gdy Hunter miał niecałe piętnaście lat.

POCZĄTKI
Od najmłodszych lat interesował się sportem, jednak zamiast do drużyny dołączył do stowarzyszenia literackiego. W tym czasie zajmował się pisaniem i redagowaniem tekstów (na przykład szkolnej kroniki). Dobrą passę przerwało aresztowanie osiemnastoletniego Huntera jako uczestnika napadu (większość dzieci z „dobrych domów” wypuszczono, jemu jednak się nie upiekło, gdyż przebywał w samochodzie ze sprawcą). Odsiedział w areszcie 31 z 60 zasądzonych dni i po wyjściu zapisał się do… Sił Powietrznych USA. W międzyczasie kurator oświaty nie zezwolił mu na podejście do egzaminów końcowych i szkoły nie ukończył.

Odbycie służby nie mogło rzecz jasna przebiec zwyczajnie – Thompson zmieniał bazy wojskowe, rozpoczął naukę elektroniki (wytwarzanie i przetwarzanie sygnałów w postaci prądów i napięć elektrycznych lub pól elektromagnetycznych), a nawet próbował zostać lotnikiem, a gdy w roku 1956 usłyszał o wolnym stanowisku redaktora działu sportowego wojskowego biuletynu „The Command Courier”, szybko zgłosił się na ochotnika (pomogło mu podanie fałszywej informacji, jakoby wcześniej pełnił już podobną funkcję). Dzięki temu dużo podróżował po Stanach, między innymi z drużyną piłkarską Eglin Eagles, relacjonując jej mecze. W 1957 roku współpracował z „The Playground News”, lecz jego teksty musiały wówczas być anonimowe, gdyż przepisy Sił Powietrznych zabraniały zatrudnienia poza jednostką. Ostatecznie rok później został „honorowo zwolniony”, gdyż – w wielkim uproszczeniu – stwierdzono, że z powodu swojego buntowniczego charakteru może mieć zły wpływ na morale pozostałych lotników.

fot. domena publiczna

NIESPOKOJNY WŁÓCZĘGA
W kolejnych latach Hunter Thompson współpracował z wieloma redakcjami, choć na różnych stanowiskach – jako dziennikarz, reporter, a nawet pracownik biurowy. W tym czasie coraz częściej próbował swych sił w twórczości literackiej, stosując przy tym dość osobliwą metodę. Otóż, jak głosi legenda, wielokrotnie (wręcz maniakalnie) przepisywał „Wielkiego Gastby’ego” Francisa Scotta Fitzgeralda oraz „Pożegnanie z bronią” Ernesta Hemingwaya, by – jak później wspominał – poczuć rytm ich warsztatu pisarskiego.

fot. domena publiczna H.S. Thompson (dozwolony użytek)

W 1960 roku Hunter przeprowadza się na Karaiby, konkretnie do San Juan, stolicy Portoryko, wyspy położonej nad  Oceanem Atlantyckim. Zatrudnia się w „El Sportivo”, która upada jakiś czas później (nic nie wiadomo, aby miał się do tego przyczynić…), a on – mimo starań – nie otrzymuje posady w gazecie „The San Juan Star”, choć w następnych miesiącach współpracuje z jej redaktorem i innymi czasopismami jak wolny strzelec. W tym czasie rozpoczyna pracę nad książką „Dziennik rumowy”, opowiadającą o perypetiach dziennikarza, który, pracując pod koniec lat 50. w „The San Juan Star” (Thompson poznał wielu jej pracowników), opisuje życie mieszkańców wyspy, spożywa duże ilości rumu i wdaje się w romans. Książkę dokończył i opublikował prawie czterdzieści lat później, nieraz wspominając, że miał to być jego „Wielki Gatsby”.

W 1961 roku wraca do Stanów Zjednoczonych i podróżuje autostopem, przez ponad pół roku pracuje jako dozorca i ochroniarz przy gorących źródłach w regionie Big Sur (co ciekawe w tym czasie Jack Kerouac, jeden z przedstawicieli tzw. beat generation, piszę książkę „Big Sur”, której bohaterem jest niestroniący od alkoholu, samotny, błąkający się bez celu pisarz), publikując wówczas reportaż o środowisku artystycznym tych terenów. Jednak już rok później przeprowadza się do Brazylii, gdzie pracuje jako reporter. W maju 1963 roku bierze ślub w Rio z Sandy, z którą wraca do USA, a w marcu 1964 roku na świat przychodzi ich syn, w którego imionach odbijają się dotychczasowe przeżycia Thompsona (pierwsze imię: Juan) oraz wieloletnie fascynacje (drugie: Fitzgerald).

Chwilowa stabilizacja – sam fakt częstych przeprowadzek jej nie zaburzał, bo Amerykanie mają to w swoim stylu życia – nie ma trwać długo. Przez krótki czas rodzina Thompsonów mieszka w Aspen w Colorado (z braku pieniędzy Hunter… poluje na zwierzynę w lasach, a jego żona po latach wspomina, że często mięso było ich jedynym pożywieniem), w którym kilka lat później twórca reportażu Gonzo będzie próbował przeprowadzić rewolucję społeczną. Przenoszą się do Kalifornii, gdzie pracuje jako reporter (w tym czasie – według kolejnej legendy – próbuje rozwikłać zagadkę samobójczej śmierci Hemingwaya). Ostatecznie z całą rodziną przeprowadza się do San Francisco, które wówczas jest jednym z głównych ośrodków kontrkultury hipisów.

WYJĘTY SPOD PRAWA
Przez chwilę współpracuje z alternatywnym (a więc nieprzynoszącym wielkich zysków) pismem „Spider”, lecz już w 1965 roku otrzymuje od redaktora nowojorskiego czasopisma „The Nation” propozycję napisania tekstu o motocyklowym gangu Hell’s Angels. Artykuł ukazuje się w maju i wzbudza wielkie zainteresowanie – do tego stopnia, że Thompson rozpoczyna pisanie książki, która dziś jest uznawana za klasykę gatunku, jedną z ważniejszych pozycji stylu Nowego Dziennikarstwa

Na marginesie: warto zaznaczyć, że styl ten wykorzystuje narrację literacką i potoczny język bohaterów, a do innych przedstawicieli tego nurtu dziennikarstwa należą między innymi Truman Capote („Z zimną krwią”, 1966; znany jednak przede wszystkim z opowiadania „Śniadanie u Tiffany’ego”, 1958) oraz Tom Wolfe, który pracując nad książką „Próba kwasu w elektrycznej oranżadzie” (1968), korzystał z notatek Thompsona dotyczących Aniołów; co ciekawe opowiada ona o eskapadach grupy, dowodzonej przez Kena Keseya, autora „Lotu nad kukułczym gniazdem” (1962).

fot. domena publiczna

Thompson spędził rok, jeżdżąc na motorze i imprezując z Aniołami Piekieł, co skończyło się jego pobiciem przez kilku członków gangu (tu wersje obu stron się rozmijają). Telewizja CBC urządziła spotkanie autora i jednego z członków gangu, a całość była transmitowana na żywo (w kolejnych latach Thompson często pojawiał się w telewizji).  W książce opublikowanej w 1967 roku i zatytułowanej „Aniołowie Piekieł. Dziwna i przerażająca saga o wyjętych spod prawa motocyklistach” oprócz opisania codziennego życia gangu dokonał dekonstrukcji ich wizerunku, wskazując wielokrotnie na manipulację dziennikarzy w przekazywaniu informacji opinii publicznej, a także na fakt, że wydarzenia opisywane przez media wpływały na samych Aniołów, którzy byli coraz bardziej zainteresowani kreowaniem swojego wizerunku.

Dzięki książce życie Huntera miało zmienić się już na zawsze. Publikował w wielu cenionych czasopismach, o współpracy z którymi wcześniej mógł tylko marzyć. Wiele pisał o hipisach, bardzo często krytykując ich za zmarnowanie potencjału na prawdziwą zmianę. Znał to środowisko, ponieważ w tym czasie bywał na koncertach, festiwalach, przesiadywał w klubach (poznał Grace Slick wokalistkę zespołu Jefferson Airplane, znanego m.in. z utworów „Somebody to love” i „White Rabbit”), a w jednym z nich pierwszy raz spróbował LSD (odkryte w 1938 r., zdelegalizowane w 1966), co miało wpłynąć również na jego twórczość (podobnych eksperymentów dokonywał m.in. Aldous Huxley, a w Polsce Witkacy). Jego książka nadal sprzedawała się świetnie i w 1979 roku przeprowadził się z rodziną do Woody Creek, gdzie niedługo wybudowano ich dom nazwany Sowią Farmą.

W kolejnych latach coraz częściej jego wypowiedzi nabierały wydźwięku politycznego – krytykował wojnę w Wietnamie oraz brutalne tłumienie protestów przez policję, które obserwował  podczas kongresu Demokratów w Chicago w 1968 roku, a także prezydenturę Richarda Nixona, który obiecał zakończyć wojnę i wycofać armię, czego jednak nie zrobił.

Wydarzenia te wywarły na nim tak silne wrażenie, że w 1970 roku postanowił kandydować na szeryfa turystycznego, narciarskiego Aspen. Planował uniemożliwić miejscowej policji stosowanie nieuzasadnionej przemocy, m.in. poprzez jej rozbrojenie (sam był miłośnikiem stosowania broni w celach sportowych), odstraszyć deweloperów dzięki przepisom zakazującym stawiania budynków zasłaniających widok na góry, a także przekształcenie ulic w trawiaste deptaki. Jednym z jego ważniejszych postulatów była depenalizacja narkotyków (na własny użytek), a sztandarowym hasłem stała się jednocześnie nazwa ruchu wyrosłego przy Thompsonie, czyli „Freak Power” (symbolem zaś była pięść z dwoma kciukami, zaciskająca owoc pejotlu).

Te jednoznacznie kontrowersyjne i wskazujące na celową, niestosowane w codziennej polityce, kontestację, kojarzoną wówczas z hipisami, wykorzystał szeryf Whitmire, jego przeciwnik w wyborach, który nazwał Thompsona „długowłosym”, w wyniku czego Hunter ogolił się na łyso… Wybory przegrał mimo dużego poparcia (44% głosów) – wspominał później, że jego artykuł „Bitwa w Aspen” opublikowany w „The Rolling Stone” w październiku 1970 roku bardziej zmobilizował opozycję niż jego zwolenników.

POWSTANIE GONZO
Po nieudanej próbie zostania szeryfem Hunter S. Thompson rzucił się w wir pracy. Był już na nowej fali i niedawna porażka, choć mocno ją przeżył, nie ochłodziła jego twórczego zapału. Kilka miesięcy wcześniej odwiedził swoje rodzinne strony, wspomniane na początku Louisville w stanie Kentucky.

When illustrator Ralph Steadman accepted an assignment with writer Hunter S. Thompson at the Kentucky Derby, he never imagined the weekend that would ensue. Here, Steadman depicts the race’s winner, a colt named Dust Commander.Autor: Ralph Stedman (https://www.ralphsteadman.com/)

W czerwcu 1970 roku opublikował w magazynie „Scanlan’s Monthly” artykuł zatytułowany „Derby Kentucky jest dekadenckie i zdeprawowane”, który jest uznawany za pierwszy reportaż napisany w stylu Gonzo – subiektywna narracja bardziej literacka niż dziennikarska, która wykorzystuje główny temat jako pretekst do omówienia znacznie bardziej uniwersalnego problemu. Do tego warto dodać, że Thompsonowi towarzyszył grafik Ralph Steadman i – według ich zapewnień – byli pod wpływem środków odurzających, co stało się zresztą jednym z głównych atrybutów reportażu Gonzo i towarzyszących jemu ilustracji zamiast zdjęć. Charakterystyczne dla artykułu o Derby Kentucky było to, że skupiał się on w małej mierze na wyścigach, zwracając uwagę na samą celebrację tego wydarzenia, w tym przede  towarzyszące mu pijaństwo.

fot.. M. Flont

Nazwa Gonzo wzięła się podobno stąd, że dziennikarz Bill Cardoso po przeczytaniu artykuły stwierdził, że: „To jest czyste Gonzo”, mając na myśli coś dziwacznego i szalonego.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

P.S. Hunter S. Thompson popełnił samobójstwo przy użyciu broni palnej, podobnie jak 44 lata wcześniej Ernest Hemingway.

P.P.S. Do napisania artykułu zainspirowało mnie pojawienie się w zbiorach Arteteki, agendy Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie, komiksowej biografii zatytułowanej  „Gonzo. A graphic biography of Hunter S. Thompson”, autorstwa Willa Bingleya (tekst) i Anthony’ego Hope-Smitha (rysunki), opublikowanej w 2010 roku. Na okładce komiksu, którego recenzję poznacie w drugiej części tekstu, możemy przeczytać intrygujący opis:

W ciągu niezwykłego życia Hunter S. Thompson został publicznie napiętnowany jako włóczęga, wandal, złodziej, kłamca, narkoman, dziwak i psychopata. Niektóre z tych określeń były prawdziwe. Jednak nawet w porównaniu z najważniejszymi postaciami XX wieku jego spuścizna zachowuje genialną siłę życiową. Wielki amerykański pisarz, wielki amerykański obrazoburca, wielki amerykański hedonista – bez względu na to, jak go postrzegasz, Thompson pozostaje szczytowym znakiem dla wszystkich komentatorów społecznych na całym świecie i naprawdę nieustraszonym orędownikiem indywidualnych wolności. Oto jego historia, historia niespokojnego dzieciaka z Louisville, który stał się międzynarodową ikoną. Opowieść, która bada najciemniejsze zakamarki amerykańskiego społeczeństwa i przedstawia legendarne już przygody, które zrodziły dziennikarstwo Gonzo, strach i odrazę w Las Vegas oraz styl życia, którego nie można sobie wyobrazić.

Mateusz Flont

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑